To nie tak miało wyglądać. RB Lipsk przegrał swój pierwszy wyjazdowy mecz nowego sezonu Bundesligi z 1. FSV Mainz 05. Jedyną bramkę zdobył Moussa Niakhate po błędzie Nordiego Mukiele.
Ten mecz od początku nie był zbyt dobry w wykonaniu Lipska i zdecydowanie to spotkanie nie wyglądało jak pucharowy mecz z SV Sandhausen. W styczniu, w 18. kolejce poprzedniego sezonu, Lipsk jechał do Moguncji z pewnością na zdobycie punktów, jednak już wtedy zespół prowadzony przez Bo Svenssona wprowadzał w swoje poczynania zmiany dokonane przez duńskiego trenera i to Mainz pokonało 3:2 gości z Lipska.
Niestety nie inaczej było wczoraj, to Mainz wyglądało na boisku jakby w poprzednim sezonie zajęło miejsce w czołówce Bundesligi. Zawodnicy prowadzeni przez Bo Svenssona byli bardziej agresywni i chętni do gry, a większość pomysłów na rozegranie piłki przez Lipsk kończyło się na nieudanym dośrodkowaniu w pole karne.
W 5. minucie meczu już było wiadomo, że to nie będzie jeden z tych prostszych meczów i to Mainz miało swoją pierwszą niezwykle groźną sytuację po której piłka uderzyła w słupek bramki bronionej przez Pétera Gulácsiego.
Kto wie jakby się ten mecz potoczył gdyby nie błąd Nordiego Mukiele, który skiksował i wybijając piłkę dograł ją do Moussy Niakhate i środkowy obrońca Mainz zdobył bez problemu bramkę.
Swoje sytuacje w całym meczu mieli i Nkunku, i André Silva, czy nawet Nordi Mukiele, ale Robin Zentner w praktycznie każdej sytuacji świetnie czytał grę. A jeżeli piłka zmierzała w światło bramki to oprócz Zentnera na posterunku byli zawodnicy z pola i blokowali uderzenia lub odbierali piłkę.
Jak wspomniałem, Lipsk próbował grać dośrodkowaniami i szukać Silvy jednak przy tak dobrze grającym bramkarzu gospodarzy nie były to najlepsze wybory.
Następny mecz, który czeka RB Lipsk to domowe spotkanie z obecnym liderem Bundesligi, VfB Stuttgart. Jesse Marsch ma kilka dni, żeby przeanalizować spotkanie z Mainz wsród współpracowników i z piłkarzami.
Mecz ze Stuttgartem już w piątek (20.08) o 20:30.